Jarmarki starosądeckie
Jarmarki przez setki lat były ważnym elementem życia gospodarczego i obyczajowego miast i miasteczek. Na Sądecczyźnie szerszy rozgłos uzyskały jarmarki starosądeckie, na które w drugiej połowie XIX w. i na początku XX stulecia ściągały nie tylko rzesze okolicznej ludności, ale także przybysze z Węgier, Moraw, Śląska, Prus i Królestwa Polskiego.
Na jarmarkach w Starym Sączu sprzedawano głównie konie i bydło, przy czym skala tego handlu była na tyle duża, że zmusiła władze miejskie (pod wpływem nacisków starostwa) do wprowadzenia tzw. „oglądaczy bydła”, czuwających nad zdrowotnością zwierząt. Do szerszej popularności tej jarmarków starosądeckich przyczyniała się także stosunkowo bogata oferta rzemieślnicza. Uznanie kupujących zdobyły sobie zwłaszcza miejscowe wyroby kuśnierskie, w szczególności długie kożuchy męskie i krótkie damskie, poza tym czapy, rękawice i bambosze. Na większą skalę handlowano także asortymentem szewskim, garbarskim, kowalskim, a w dalszej kolejności garncarskim, rzeźnickim, masarskim i piekarskim.
Na jarmarkach w Starym Sączu sprzedawano głównie konie i bydło, przy czym skala tego handlu była na tyle duża, że zmusiła władze miejskie (pod wpływem nacisków starostwa) do wprowadzenia tzw. „oglądaczy bydła”, czuwających nad zdrowotnością zwierząt. Do szerszej popularności tej jarmarków starosądeckich przyczyniała się także stosunkowo bogata oferta rzemieślnicza. Uznanie kupujących zdobyły sobie zwłaszcza miejscowe wyroby kuśnierskie, w szczególności długie kożuchy męskie i krótkie damskie, poza tym czapy, rękawice i bambosze. Na większą skalę handlowano także asortymentem szewskim, garbarskim, kowalskim, a w dalszej kolejności garncarskim, rzeźnickim, masarskim i piekarskim.
Dzierżawa targowego stanowiła drugie pod względem wielkości źródło dochodów Starego Sącza, ustępując w budżecie miejskim tylko wpływom z propinacji. Nic też dziwnego, że władze starosądeckie zdobytych praw targowych strzegły zazdrośnie. Potwierdzeniem tego fakt, iż Stary Sącz w obawie przed zmniejszeniem się transakcji na jarmarkach własnych, sprzeciwiał się zwiększeniu liczby tychże w Piwnicznej, Nowym Sączu i Limanowej. Ciekawe natomiast, że starosądeczanie nie zaprotestowali, gdy z zamiarem wprowadzenia jarmarków w odstępach zaledwie dwutygodniowych wystąpiło Krościenko.
Zanim transakcję przepito litkupem należało targować się dużo i zawzięcie. Jak stwierdził prof. Julian Dybiec: „[...] bójki i pijaństwo przy tej okazji nie były czymś wyjątkowym, a i sąd obwodowy miejscowy miał z tego powodu liczną klientelę”. Jeszcze bardziej sugestywny obraz jarmarku starosądeckiego odmalował z autopsji Włodzimierz Karwat, pisząc: „Już we wtorek dymiły piekarnie i wędzarnie masarzy, szewcy pucowali parki butów na sprzedaż, kuśnierze trzepali kożuchy, piernikarze zawijali «całuski», nawlekali piernikowe różańce. Na propinację i do szynków zjeżdżały fury z wódką, piwem. Garncarze pakowali w warstwach słomy ciepłe jeszcze garnki, miski, wazonki. […]. A w samą środę, od wczesnego rana, wszystkimi drogami ciągnęły wozy z okolicznych wiosek i miasteczek. […]. Rynek w czasie jarmarku był przepełniony. Stały tam podparte krzyżakami «żyrdki» z butami. […]. Obok towaru szewskiego stały dymiące kociołki w rodzaju samowarów należące do «fareniarzy». […]. Pod lipami jedynie można [było] kupić nasiona koniczyny, litr czy miarkę fasoli […] sierp i kosę […] i grabie drewniane. Były też osełki do ostrzenia kosy […]. Obok «babka» ‒ kowadełko – do klepania kosy, a także i cepy. […]. Dalej stali kolejarze z butami sprzedający filcoki z cholewą […]. Nieopodal składowano żelastwo, tzw. «śmielc» […]. O krok dalej w długim rzędzie siedziały baby. Porozkładały w małych podwiniętych woreczkach nasiona pietruszki, marchwi, kapusty […]. Wzdłuż zachodniego podcienia […] rozkładali się koszykarze z wiklinowymi koszykami z obłękiem, potrzebnymi przy wykopkach ziemniaków […]. Są i przetaki wielkie […]. Są sitka z końskiego włosia, z siatki drucianej […]. Beczki większe na ogórki, na kiszenie kapusty, na soloną baraninę, na wodę w kącie kuchni. […]. [Dalej] stoją kramy i znowu «cudeńka» ‒ a to chustecki weselne i koraliki różne, zatrzaski, agrafki, guziki, nici, zgrzebienie […]. Są i wstążki, koronki. […]. Następne kramy ustawili piekarze. Są chleby okrągłe, długie żytnie, parki bułek, plecionki, kajzerki, stangle z grubą solą, rożki maślane. […]. Dochodzimy do sąsiednich lip, przy których na długich ławach rozłożony [jest] nabiał, drób, owoce, jarzyny, młode koguty, kury. […]. Obok drobiu gołębie”.
Autor Leszek Migrała
Dziękujemy Pani Magdzie Fryźlewicz z Muzeum Regionalnego w Starym Sączu za pomoc w pozyskaniu zdjęć.
Autor Leszek Migrała
Dziękujemy Pani Magdzie Fryźlewicz z Muzeum Regionalnego w Starym Sączu za pomoc w pozyskaniu zdjęć.