Aktualność
„Na szczyt świata” – spotkanie z Walentym Fiutem, cz. 2
10 kwietnia br. w Miasteczku Galicyjskim odbyła się druga część spotkania autorskiego z Walentym Fiutem, znakomitym himalaistą, sądeczaninem, uczestnikiem wypraw w najwyższe góry świata.
Pierwsze spotkanie odbyło się 5 grudnia 2024 r. i cieszyło się ogromnym zainteresowaniem sądeckich „ludzi gór”. Ponieważ nie udało się wtedy omówić choćby najważniejszych wypraw alpejskich i himalajskich, w których uczestniczył Walenty Fiut, zaproszono wybitnego wspinacza na drugie spotkanie z sądeckimi pasjonatami gór.
Pierwsze spotkanie odbyło się 5 grudnia 2024 r. i cieszyło się ogromnym zainteresowaniem sądeckich „ludzi gór”. Ponieważ nie udało się wtedy omówić choćby najważniejszych wypraw alpejskich i himalajskich, w których uczestniczył Walenty Fiut, zaproszono wybitnego wspinacza na drugie spotkanie z sądeckimi pasjonatami gór.
Prowadzący spotkanie etnograf Zbigniew Wolanin, przypomniał drogę życiową Walentego Fiuta, która poprzez Tatry, Alpy, jaskinie w Andach, Pamir i Hindukusz w Afganistanie, zaprowadziła go aż w Himalaje. Jako uczestnik kilku wypraw, w tym zimowej, narodowej wyprawy na Mount Everest w 1980 r., znalazł się w elicie polskich himalaistów.
W. Fiut, kontynuując swoje górskie opowieści, skupił się tym razem na dwóch historycznych próbach pokonania przez Polaków uznawanej za najtrudniejszą na świece, niezdobytej wtedy jeszcze 3-kilometrowej południowej ściany Lhotse, które miały miejsce w 1985 i 1987 r. W trakcie tej drugiej wyprawy, uległ niestety dramatycznemu wypadkowi, kiedy lawina porwała trzech wspinaczy, w tym W. Fiuta. W lawinie śmierć poniósł młody lekarz wyprawy, Czesław Jakieła. Walenty Fiut z licznymi złamaniami przetransportowany został helikopterem do szpitala, dzięki czemu przeżył, jednak nie odzyskał już dawnej sprawności fizycznej, która pozwoliłaby mu powrócić w Himalaje.
Wspominał także swoich górskich przyjaciół, a wspinał się z tak legendarnymi postaciami polskiego himalaizmu, jak m.in. Jerzy Kukuczka, Krzysztof Wielicki, Wojciech Kurtyka, Andrzej Heinrich, Ryszard Pawłowski, Janusz Majer, Andrzej Zawada, Artur Hajzer, Mirosław „Falco” Dąsal i z wieloma innymi. Niestety, cena jaką przyszło zapłacić za sukcesy polskiego himalaizmu była ogromna. Wielu z tych wspaniałych ludzi pozostało w górach na zawsze. Sympatyczna znajomość łączyła go też z Wandą Rutkiewicz.
Pan Walenty przyniósł z sobą elementy ekwipunku, który służył mu w górach. Obecni na spotkaniu mogli wziąć do ręki karabinki, różnorakie haki, kostki, śruby i szable lodowe, czekany i liny, skórzane buty i historyczne raki, które pomagały Walentemu w zmierzeniu się z Mount Everestem, Broad Peakiem czy Lhotse. Zwracała uwagę swego rodzaju archaiczność i prawdziwie „muzealny charakter” tego wyposażenia, wobec sprzętu którym dysponują dzisiejsi himalaiści. Zupełnie niezwykłym „eksponatem”, był młotek alpinistyczny, zapewne przedwojenny, który W. Fiut znalazł na jednej ze swoich pierwszych wypraw tatrzańskich, we wczesnych latach 70. XX w.
Jeden z uczestników spotkania, sam w młodości wspinający się, choć nie po tak wysokich górach, przyniósł z sobą czekan wybitnego himalaisty, Andrzeja Heinricha, który niestety poniósł śmierć w górach w maju 1989 r., pomagając kolegom schodzącym z Mount Everestu. W lawinie poniosło wtedy śmieć pięciu znakomitych polskich wspinaczy i była to największa tragedia w historii polskiego himalaizmu. 9 lat wcześniej, w 1980 r., Heinrich wraz z m.in. Walentym Fiutem stanowili awangardę polskiej wyprawy narodowej na Mount Everest, dotarli na Przełęcz Południową na wys. 8000 m. i tylko załamanie pogody sprawiło , ze to nie oni właśnie zostali pierwszymi zdobywcami najwyższej góry świata w zimie.
Goście spotkania, wśród których przeważali młodzi „ludzie gór”, nagrodzili swojego sądeckiego bohatera gorącymi oklaskami. Spotkanie przeciągnęło się znacznie ponad zaplanowany czas, ponieważ wielu chciało porozmawiać z p. Walentym osobiście, zrobić sobie z nim pamiątkowe zdjęcie, albo uzyskać autograf z dedykacją wybitnego himalaisty.
Autor tekstu: Zbigniew Wolanin
Fot: Anna Szewczyk, Zbigniew Wolanin
W. Fiut, kontynuując swoje górskie opowieści, skupił się tym razem na dwóch historycznych próbach pokonania przez Polaków uznawanej za najtrudniejszą na świece, niezdobytej wtedy jeszcze 3-kilometrowej południowej ściany Lhotse, które miały miejsce w 1985 i 1987 r. W trakcie tej drugiej wyprawy, uległ niestety dramatycznemu wypadkowi, kiedy lawina porwała trzech wspinaczy, w tym W. Fiuta. W lawinie śmierć poniósł młody lekarz wyprawy, Czesław Jakieła. Walenty Fiut z licznymi złamaniami przetransportowany został helikopterem do szpitala, dzięki czemu przeżył, jednak nie odzyskał już dawnej sprawności fizycznej, która pozwoliłaby mu powrócić w Himalaje.
Wspominał także swoich górskich przyjaciół, a wspinał się z tak legendarnymi postaciami polskiego himalaizmu, jak m.in. Jerzy Kukuczka, Krzysztof Wielicki, Wojciech Kurtyka, Andrzej Heinrich, Ryszard Pawłowski, Janusz Majer, Andrzej Zawada, Artur Hajzer, Mirosław „Falco” Dąsal i z wieloma innymi. Niestety, cena jaką przyszło zapłacić za sukcesy polskiego himalaizmu była ogromna. Wielu z tych wspaniałych ludzi pozostało w górach na zawsze. Sympatyczna znajomość łączyła go też z Wandą Rutkiewicz.
Pan Walenty przyniósł z sobą elementy ekwipunku, który służył mu w górach. Obecni na spotkaniu mogli wziąć do ręki karabinki, różnorakie haki, kostki, śruby i szable lodowe, czekany i liny, skórzane buty i historyczne raki, które pomagały Walentemu w zmierzeniu się z Mount Everestem, Broad Peakiem czy Lhotse. Zwracała uwagę swego rodzaju archaiczność i prawdziwie „muzealny charakter” tego wyposażenia, wobec sprzętu którym dysponują dzisiejsi himalaiści. Zupełnie niezwykłym „eksponatem”, był młotek alpinistyczny, zapewne przedwojenny, który W. Fiut znalazł na jednej ze swoich pierwszych wypraw tatrzańskich, we wczesnych latach 70. XX w.
Jeden z uczestników spotkania, sam w młodości wspinający się, choć nie po tak wysokich górach, przyniósł z sobą czekan wybitnego himalaisty, Andrzeja Heinricha, który niestety poniósł śmierć w górach w maju 1989 r., pomagając kolegom schodzącym z Mount Everestu. W lawinie poniosło wtedy śmieć pięciu znakomitych polskich wspinaczy i była to największa tragedia w historii polskiego himalaizmu. 9 lat wcześniej, w 1980 r., Heinrich wraz z m.in. Walentym Fiutem stanowili awangardę polskiej wyprawy narodowej na Mount Everest, dotarli na Przełęcz Południową na wys. 8000 m. i tylko załamanie pogody sprawiło , ze to nie oni właśnie zostali pierwszymi zdobywcami najwyższej góry świata w zimie.
Goście spotkania, wśród których przeważali młodzi „ludzie gór”, nagrodzili swojego sądeckiego bohatera gorącymi oklaskami. Spotkanie przeciągnęło się znacznie ponad zaplanowany czas, ponieważ wielu chciało porozmawiać z p. Walentym osobiście, zrobić sobie z nim pamiątkowe zdjęcie, albo uzyskać autograf z dedykacją wybitnego himalaisty.
Autor tekstu: Zbigniew Wolanin
Fot: Anna Szewczyk, Zbigniew Wolanin
22 zdjęcia